lördag 2 juli 2011

Żyrafa


Cześć. Miałem napisać to wcześniej, ale miałem ciekawy wypadek przy "pracy" i poszła mi matryca w laptopie. Na szczęście znalazłem uprzejmego pasera który opchnął mi "nówkę sztukę" za bezcen.

Opowiem Wam dzisiaj, co się działo w czasie tej kolosalnej przerwy między lutym a czerwcem.

Zacznijmy może od tego, iż przeniosłem się do innego akademika - bliżej centrum oraz taniej! Akademik obfitował w wiele atrakcji rodem ze Szwecji, mnie zaś udało się zrealizować marzenia z dzieciństwa i chodzić w klapkach po zaśmierdziałych wódą i fajkami korytarzach!



Mało tego wszystkiego! Poznałem tam ludzi! I nawet dostałem współlokatora: Kristoffera. Tu na zdjęciu ubiera się właśnie na wejście na fejsbuka:



Tak mniej więcej wyglądał mój pokój oraz widok z okna (w tle katedra w Uppsali rzecz jasna):




A tu fotka naszego pokoju w dniu wyprowadzki. Kristoffer właśnie pakuje swoje plakaty do pudełka:



Szkolny rok się skończył, trzeba było pożegnać się z krzykliwymi Szwedami i Amerykanami i przenieść w inne miejsce. Postanowiłem spędzić wakacje w Uppsali i wynająłem miejsce w pokoju w byłym garażu a obecnie suterenie. Okolica jest cicha i przyjemna, tuż obok rzeczki i lasów (tutaj wszędzie jest blisko lasów). Dojazd jest o tyle nieciekawy, że jestem zmuszony używać taksówek. Serio.

Marzec spędziłem na chorowaniu - w końcu trzydziestostopniowe mrozy i spanie pod pudłami na dworcu sztokholmskim złamie każdego. W końcu powiedziałem chorobie: albo ty albo ja. Polegliśmy oboje, lecz mnie udało się zmartwychwstać. I tak oto w kwietniu wykaraskawszy się z opresji zdrowotnych założyliśmy wspólnie z Wujem (zwanym Michałem), Michałem (zwanym Misiałkiem vel Miguelem) oraz Andrzejkiem (zwanym Andrzejkiem) projekt hiphopowo-szpulowy o wdzięcznej i skradzionej nazwie Unitra Prodiż.



Unitra to taka znana szwedzka marka produkująca sprzęt RTV, a prodiż to taki polski wynalazek gastronomiczno-grzewczy. Muzykę ubarwiał kolorowymi wizualizacjami Dragos (zwany Grzeniem). Promocyjnego short-playa można wysłuchać w całości tukej, poniżej zaś wideło z pierwszego koncertu w sztokholmskim klubie Tryckeri:



Maj rozpoczął sezon na chrabąszcze (tutaj też latają, ale są mniejsze i mają blond chitynkę) oraz na festiwal studentów zwany Walpurgis - tak tak, moi mili, Szwedzi nie wstydzą się swoich pogańskich korzeni i jawnie czyniogrzeszą odwołaniami do wikindżej i pragermańskiej nocy Walpurgii. W jej przeddzień bujne tłumy studentów wylewają się na ulicę, by swymi krzykliwymi strojami przepędzić czające się po zmroku demony, trolle i walkirie






Koniec maja spędziłem na gorączkowym wykańczaniu licencjatu aż nastąpił czerwiec. Czerwiec, jak to czerwiec, zaskoczył biednych studentów egzaminami. Dzięki mej głupocie najniższe oceny, jakie dostałem, to dwie czwóripółki od pewnego Francuza. Takie to proste testy robią ci Szwedzi.

A teraz mały bonusik. Wiele osób wyraziło chęć obczajenia (ba, nawet przeczytania!) mojej pracy o parodiach religijnych. Gdy zaczynałem go pisać rok temu nie przypuszczałem, ile materiału i jaka odpowiedzialność na mnie zaciąży. Z zacięciem jednak powziąłem się powicia tego potworka na świat, nie przypuszczałem jednak, iż osiągnie aż takie rozmiary. Mój promotor, pan Piotr (zwany panem Demonem) napisał mi (cytuję:) "Dać tą pracę na licencjat to tak, jakby użyć pistoletu do zastrzelenia myszy".
Ja mam lepsze określenie: jestem żyrafą na pastwisku. Sięgam i szukam listków na szczycie drzew, kiedy pod kopytkami tyle trawy...

By zbytnio się nie rozwodzić: muszę rozpuchnąć I-szy rozdział do rozmiarów 30 stronicowej pierdziawki, zaś to, co podaję Wam poniżej, zostanie moją magisterką.

specjalnie dla Was: moja mała słodka przesada.

2 kommentarer:

  1. Sugeruję mały post "szafiarski" w klapkach KUBOTA!

    Nie mogę się doczekać lektury!

    SvaraRadera
  2. Aaa! Vonnegut! Zobaczyłam na spisie treści i aż wezmę i przeczytam, bo mam słabość do tego pana, a blog już wrzuciłam w blogowe zakładki, co by mi czas zjadał, bo mam go a dużo. Kurde, nie mam :(.

    SvaraRadera