tisdag 12 juli 2011

, miasto hau-hau

Cześć.
Zastanawiam się, czy powinienem się z Wami witać na początku każdego posta(u?), czy zwracać się do Was z dużej litery i czy w ogóle się zwracać do kogokolwiek? :|
Nieważne.
Ważne jest to, iż z dzisiejszym postem rozpoczynam nowy, prawowy kącik. będę opisywał swoje małe podróże, solo bądź stereo.

ale najpierw mała konfesja:

jak zapewne sporo osób wie i się zorientowało - uległem, upadłem, umarłem i powstałem - słowem - założyłem sobie konto na facebooku.
mało tego.
przesłałem właśnie filmik na jutuba, na którym powiązałem konto z kontem Google, z którym z kolei powiązałem konto na fejsie. poczułem się tak nowocześnie, jak zapałka przerobiona na zapalniczkę.
tak oto, moi mili, w wieku 25 lat w dniu (przed)wczorajszym przyjąłem na kolanach Web 2.0 jak kulkę w łeb od Wielkiego Brata. postawiłem swoją spóźnioną stopę w XXI wiek oraz [tu wpisz dowolną metaforę].
i po tym krótkim nurzeniu się we wspołnowoczesnej sieci, wiem już na czym polega fenomen tego portalu.
egocentryzm.
zobaczcie MOJE zdjęcia, przeczytajcie MOJĄ tablicę, komentujcie MNIE, lubcie MNIE. Web 2.0 to promocja swojego selfu, podbijanie swojej wartości, zbieranie propsów do samoakceptacji. rzadko kto tego nie potrzebuje, dlatego rzadko spotkasz kogoś, kogo fejsbuk nie wciąga.


po tym krótki wstępie czas na opis konceptualnej

myprawy do Poznania

destynacja: Poznań, miasto doznań, miasto know-how, miasto łestern enerdżi istern stajla
cel: koncert niszowej grupy hip-tropowej
idea: podróż w czasie i w przestrzeni
występują: Andrzej i Mateusz



Mieliśmy ruszać stopem, ale pogoda była taka, że zabrałem dwie parasolki, pałatkę i kalosze. Ruszyliśmy więc pociągiem - był bezpośredni, ale nieco przedwczesny. nie było jednakowoż innej opcji, toteż wpakowaliśmy nasze zadki do przedziału, robiąc sobie pamiątkowe zdjęcie.


Tomaszów to dość małe miasto, więc nie wsiadł tam ani tabun turystów jadących do Gdyni, ani kolonia dziecięca do Zakopanego. przedział mieliśmy pusty, jednak zdawaliśmy sobie sprawę z nietrwałości tak szczęśliwego stanu. by utrzymać tę pustotę i cieszyć się całą powierzchnią miejsc do spania/siedzenia, Andrzej wpadł na pomysł udawania, że jesteśmy z Przemyśla i musimy odespać tak długą drogę.
- chodź udajemy, że jesteśmy z Przemyśla, wsiedliśmy o 3 i nienawidzimy Jasła - zaproponował
- spoko, chcesz to oznajmiać każdemu wchodzącemu?
- no, mam pewien sposób.
Rzeczywiście, miał

tak wyglądał nasz przedział z korytarza.Zdjęcie dla ludzi o zdrowym sercu:




w drodze wpadliśmy też na koncept naszej myprawy. Przy pomocy znalezionej na strychu w bloku mapy Poznania rocznik '71 przenosić się będziemy w czasie w określonych na mapie lokacjach - atrakcjach.

Tak też zrobiliśmy.

1. zaczęliśmy od Targów, bo są one blisko dworca. Mapa mówiła, iż są to największe targi w Rzeczypospolitej Ludowej. wierzyliśmy na słowo.



2. Następnie hotel Orbis Merkury - największy, obok hoteli Orbis Poznań i Orbis Orbis hoteli w Poznaniu. posiada 460 miejsc noclegowych, dwa baseny oraz kryte korty tenisowe, a wszystko tylko dla obcokrajowców!



3. Budynek (chyba) uniwersytecki, którego opisu zabrakło na mapie, widniała tylko ikonka



4. Teatr. Bardzo ładne te lwy były, mieliśmy ochotę na nie wsiąść i przejechać się na sawanne. Niestety, okazało się, że są z kamienia :(






Naprzeciwko teatru zrobiliśmy sobie małą przerwę - drzemkę. Tam po lewej w rogu to my.




5. Teatr - opera - filharmonia. Z jednej strony ją rozbudowują w nowoczesne centrum wczesnego rodzenia, więc czuliśmy się oszukani




Jednak rychło znaleźliśmy właściwy budynek teatru - charakterystyczny napis "państwo sobie, naród sobie, każdy sobie sobie sobie"



6. Gwóźdź programu - nowoczesne centrum biurowcowo-marketingowe, na mapie widniejące jako centrum handlowe. Tak ważne, iż widniało na okładce naszej mapy!



7. Tradycyjne i nielubiane przez Andrzeja koziołki wraz z ratuszem. Poznań jest prężnym na wskroś nowocześnie miastem, i pod ratuszem miłe panie ankieterki zaczepiają turystów z pytaniem, czy chcemy tam mieszkać. Ja nie chciałem, Andrzej dostał kluczyki do m-1 w nagrodę za pozytywną odpowiedź.



8. Malta! jezioro tak ładne, że musiało zostać opasane kolejką wąskotorową dookoła! Nad jeziorkiem urządziliśmy sobie kolejną drzemkę, połączoną z piknikiem.



Wtem z przybrzeżnych krzaków wyskoczyła na nas dwójka milicjantów - jeden wysoki niczym dąb a drugi też gruby niczym beka, podbiegli do nas i rozpoczęli taki oto dialog:
- Witam, prosimy o dokumenty - poprosili
- Ale my nic nie zrobiliśmy - odpowiedziliśmy chórem
- Na pewno? Nie macie przy sobie żadnych zakazanych substancji? - podejrzliwie spojrzał na nas ten wyższy
- Na pewno, proszę pana! - odrzekliśmy unisono
- Idziecie na koncert? - spytał ten grubszy
- Tak, proszę pana. Mamy nawet bilety. Jechaliśmy całą drogę sami z Tomaszowa!
- Zuch chłopcy. Nie będziemy was więcej niepokoić, młodzi obywatele. Do widzenia - zasalutowali milicjanci.

I to w sumie koniec naszych przygód. Koncert grupy właściwej poprzedziły dwa występy pomniejszych zespołów. Pierwszy posiadał charyzmatycznego wokalistę, grali muzykę, którą ciężko określić. Drugi zespół przyjechał aż z Ameryki i grali w czerwonych koszulach w kratę.

A tak grała gwiazda wieczoru:



Co się działo potem - opowiem "jutro" :) Dość, że jeden głośnik-rozbójnik charczał miast porządnie i praworządnie grać, na szczęście dopadła go sprawiedliwość i organizatorzy powiesili go nad jeziorem o zachodzie słońca



I na samiutki koniec - bonus! Andrzej przedstawi, jak się ubierać tego lata na wypad w Wielkopolskę:


photography by Mateusz Adam Nowicki
digital conversion by myspace

haircut by pani Zagajewska

backpack - Deutsche Rucksack, 1899 zł
  t-shirt - H&M, 2399 zł
trousers - Dolcze Banana - 679 zł
socks - Slipknot - 499 zł
sandals - Oriflame - 899 zł

2 kommentarer:

  1. dual...słów mi brak, seryjnie. XD

    SvaraRadera
  2. haha, zajebioza! :D :D punkt dla Ciebie!
    Aga

    SvaraRadera