było długo i nudno, teraz może być nie lepiej.
miałem pisać o czym innym, ale jednak chwilę jeszcze zatrzymamy się w Serbii.
Balkan Terror
rozdział II: Guca
nie wiedziałem, że można tak grać na trąbce
powiedział pono Miles Davies odwiedzając Guczę. o ile wierzyć wikipedii i mediom.
pierwsze co zrobiłem gdy wysiadłem w Guczy rok temu to poszedłem spać. dopiero po południu czułem się na siłach, bo zobaczyć, gdzie się znalazłem.
straszny chaos.
w sumie to nie spodziewałem się czegoś innego, ale nazwa "festiwal" jest myląca. o wiele lepsiej nazwać to sabor - czyli sobór - czyli zjazd. zjazd trębaczy. bo gdzie się nie obejrzysz i nie usłyszysz - tam orkiestry.
udało mi się rozbić na dziko namiot z napotkanymi przypadkiem warszawiakami, w tym roku podobnie olaliśmy płatny nocleg i rozbiliśmy się niepytani ani nieproszeni (takie rzeczy tylko w Serbii) gdzieś na płatnym polu namiotowym.
przez co codziennie miałem stracha, że zaraz ta babka co tak latała i zbierała kase zapuka w szkielet namiotu i co najmniej nas wywali. jednego dnia obudziły mnie huki wystrzałów armatnich. "no to stało się. Serbia napierdala się z resztą świata o Kosowo". otwarłem pałatkę, wyjrzałem - i wzgórza wokół Guczy nie płonęły. tylko ktoś gdzieś strzelał na wiwat.
ale ale! schodzę z tematu, a głównie chciałem tu napisać o muzyce! bo przecież po to się do Guczy jedzie - z miłości do niepowtarzalnych i unikalnych w skali globu bałkańskich trąbeczek. umpa umpa trąbią sobie dęciaki w twojej głowie przez wszystkie stopy zbliżające cię do trębackiej mekki. Gucza powala hałasem - jeśli dobrze staniesz to zaatakować cię może kwadrokakofonia przetrębiających się wzajemnie cygańskich orkiestr.
cyganie. wybaczcie, ale jestem kryptofaszystą - nie ufam (to mało powiedziane) tym ciemnoskórym oszukańcom (to delikatnie powiedziane) żebr... zbierającym pieniądze jakby im się za coś należało. i choćby nie wiem jak ładnie grali, to jednak cyganie nawet w Guczy potrafią podkurwiać.
- jakeśmy tu przyjechali to myślałem, że to jest taki wielki fajny festiwal, wiesz, Bregovic i tak dalej, a to jest po prostu festiwal wydawania pieniędzy - powiedział mi zesłym rokiem blond warszawiak. to prawda, cyganie okropnie naciągają, a robią to w iście przeuroczy sposób.
siedzisz sobie spokojnie na chodniku, sączysz jabola i rakię a tu podchodzi grupka "murzynów" i zaczyna ci dogrywać kałasznikowa czy też gaz gaz, specjalnie dla ciebie, specjalnie dla was. no nie da się siedzieć na tym chodniku, wszyscy dookoła zaczynają głupieć. orkiestra przedłuża i przedłuża, aż w końcu kończy - i oto każda trąbka, każdy saxhorn i każda tuba pohyla się i czeka na ojro i dinary. no i spróbuj się teraz wykręcić! słuchałeś, tańczyłeś, piłeś, bawiłeś - zapłać!
przesadzam może, bo wiadomo, że jak się nie jest z warszawy to cię nikt do płacenia nie zmusi. więc po drugiej mej Guczy z pełną świadomością mogę stwierdzić i zapewnić - da się dojechać z Polszy, zabawić tydzień i wrócić do ojczyzny za najwyżej 10 zł, i owe 10 zł wydane zostaną na klopa. bo cygany nawet tojki przerobiły na złotomleczne krowy i trzepią (cyganią!) ostrą gotówkę z naturalnych potrzeb fizjologicznych. kobietom współczuję podwójnie.
wróćmy jeszcze do muzyki, bo znowu zbaczam. jeśli muzyka bałkańska kojarzy Wam się z Bregovicem - to dobrze Wam się kojarzy. jeśli spoździewacie się w Guczy Bregovica - to dobrze się spoździewacie. jeśli znacie Bregovica tylko ze współpracy z Kayah(ą?) - to wystarczy. serio. nawet, jeśli znacie tylko "prawy do lewego" - to też styknie. bo nawet prawego do lewego zmyślne cygany Wam zagrają.
no i tu kwestia bałkańskości muzyki. bo uświadomiło mi to dwóch czarnogórców w zeszłym roku - te trąbeczki bregovicowe to jest cyganeria na całego. takie tru bałkany to:
a) muzyka ludowa - charakterystyczne słowiańskie zaśpiewy z rytmem powyłamywanym jak nogi u stołu
b) popowe melodie po skali tureckiej i z takimże rytmem z kropeczką - tyle, że ze słowiańskim tekstem
c) mix obydwu powyższych - tzw. turbofolk
i przez jakiś czas byłem purystą gatunkowym, oznajmiającym wszem i wobec niczym herald bałkańskości, że te trąbeczki to są wstrętne wąsate brudasy co całują ustniki i plują do mosiężnych instrumentów, uzurpując sobie patent do bałkańskości.
ale przeszło mi. bo tak naprawdę bałkany to również (jeśli nie przede wszystkiem):
d) cygańskie trąbki znane na całym świecie ze swego uderzającego w czerep poziomu energetycznego.
straszny chaos.
w sumie to nie spodziewałem się czegoś innego, ale nazwa "festiwal" jest myląca. o wiele lepsiej nazwać to sabor - czyli sobór - czyli zjazd. zjazd trębaczy. bo gdzie się nie obejrzysz i nie usłyszysz - tam orkiestry.
udało mi się rozbić na dziko namiot z napotkanymi przypadkiem warszawiakami, w tym roku podobnie olaliśmy płatny nocleg i rozbiliśmy się niepytani ani nieproszeni (takie rzeczy tylko w Serbii) gdzieś na płatnym polu namiotowym.
przez co codziennie miałem stracha, że zaraz ta babka co tak latała i zbierała kase zapuka w szkielet namiotu i co najmniej nas wywali. jednego dnia obudziły mnie huki wystrzałów armatnich. "no to stało się. Serbia napierdala się z resztą świata o Kosowo". otwarłem pałatkę, wyjrzałem - i wzgórza wokół Guczy nie płonęły. tylko ktoś gdzieś strzelał na wiwat.
ale ale! schodzę z tematu, a głównie chciałem tu napisać o muzyce! bo przecież po to się do Guczy jedzie - z miłości do niepowtarzalnych i unikalnych w skali globu bałkańskich trąbeczek. umpa umpa trąbią sobie dęciaki w twojej głowie przez wszystkie stopy zbliżające cię do trębackiej mekki. Gucza powala hałasem - jeśli dobrze staniesz to zaatakować cię może kwadrokakofonia przetrębiających się wzajemnie cygańskich orkiestr.
cyganie. wybaczcie, ale jestem kryptofaszystą - nie ufam (to mało powiedziane) tym ciemnoskórym oszukańcom (to delikatnie powiedziane) żebr... zbierającym pieniądze jakby im się za coś należało. i choćby nie wiem jak ładnie grali, to jednak cyganie nawet w Guczy potrafią podkurwiać.
- jakeśmy tu przyjechali to myślałem, że to jest taki wielki fajny festiwal, wiesz, Bregovic i tak dalej, a to jest po prostu festiwal wydawania pieniędzy - powiedział mi zesłym rokiem blond warszawiak. to prawda, cyganie okropnie naciągają, a robią to w iście przeuroczy sposób.
siedzisz sobie spokojnie na chodniku, sączysz jabola i rakię a tu podchodzi grupka "murzynów" i zaczyna ci dogrywać kałasznikowa czy też gaz gaz, specjalnie dla ciebie, specjalnie dla was. no nie da się siedzieć na tym chodniku, wszyscy dookoła zaczynają głupieć. orkiestra przedłuża i przedłuża, aż w końcu kończy - i oto każda trąbka, każdy saxhorn i każda tuba pohyla się i czeka na ojro i dinary. no i spróbuj się teraz wykręcić! słuchałeś, tańczyłeś, piłeś, bawiłeś - zapłać!
przesadzam może, bo wiadomo, że jak się nie jest z warszawy to cię nikt do płacenia nie zmusi. więc po drugiej mej Guczy z pełną świadomością mogę stwierdzić i zapewnić - da się dojechać z Polszy, zabawić tydzień i wrócić do ojczyzny za najwyżej 10 zł, i owe 10 zł wydane zostaną na klopa. bo cygany nawet tojki przerobiły na złotomleczne krowy i trzepią (cyganią!) ostrą gotówkę z naturalnych potrzeb fizjologicznych. kobietom współczuję podwójnie.
wróćmy jeszcze do muzyki, bo znowu zbaczam. jeśli muzyka bałkańska kojarzy Wam się z Bregovicem - to dobrze Wam się kojarzy. jeśli spoździewacie się w Guczy Bregovica - to dobrze się spoździewacie. jeśli znacie Bregovica tylko ze współpracy z Kayah(ą?) - to wystarczy. serio. nawet, jeśli znacie tylko "prawy do lewego" - to też styknie. bo nawet prawego do lewego zmyślne cygany Wam zagrają.
no i tu kwestia bałkańskości muzyki. bo uświadomiło mi to dwóch czarnogórców w zeszłym roku - te trąbeczki bregovicowe to jest cyganeria na całego. takie tru bałkany to:
a) muzyka ludowa - charakterystyczne słowiańskie zaśpiewy z rytmem powyłamywanym jak nogi u stołu
b) popowe melodie po skali tureckiej i z takimże rytmem z kropeczką - tyle, że ze słowiańskim tekstem
c) mix obydwu powyższych - tzw. turbofolk
i przez jakiś czas byłem purystą gatunkowym, oznajmiającym wszem i wobec niczym herald bałkańskości, że te trąbeczki to są wstrętne wąsate brudasy co całują ustniki i plują do mosiężnych instrumentów, uzurpując sobie patent do bałkańskości.
ale przeszło mi. bo tak naprawdę bałkany to również (jeśli nie przede wszystkiem):
d) cygańskie trąbki znane na całym świecie ze swego uderzającego w czerep poziomu energetycznego.